„Pacjentka”, Alex Michaelides [recenzja]

pacjentka-b-iext53973814

Autor: Alex Michaelides

Tytuł: Pacjentka

Tytuł oryginalny: The Silent Patient

Wydawnictwo: W.A.B.

Tłumaczenie: Agnieszka Wyszogrodzka-Gaik

Liczba stron: 352


Niewyrażone emocje nigdy nie umierają. Zostają zakopane żywcem, aby powrócić później w znacznie gorszej postaci. – Zygmunt Freud

Pacjentka Alexa Michaelidesa to głośny thriller, który podbił amerykański rynek wydawniczy.  O jego ogromnym sukcesie świadczy chociażby tempo, w jakim trafił na pierwsze miejsce listy bestsellerów „New York Timesa”, Warto również podkreślić, że krótko po premierze prawa do ekranizacji książki wykupiła firma należąca do Brada Pitta. Bez wątpienia na ten thriller z niecierpliwością czekali wszyscy miłośnicy gatunku. Ale czy w ogóle było na co czekać? Czy Pacjentka nie jest przypadkiem kolejnym książkowym produktem, który postanowili nam wcisnąć marketingowcy? Widząc na okładce blurba A.J. Finna, stałam się jeszcze bardziej sceptyczna. Jego Kobietę w oknie też zachwalano, choć w moim odczuciu to jeden z najnudniejszych thrillerów, jakie kiedykolwiek czytałam. Czy Pacjentka rzeczywiście okazała się lepsza? Zaraz się to wyjaśni.

Lekturę Pacjentki planowałam jeszcze przed jej marcową premierą, ale książkowe zaległości, z którymi wciąż nie mogę się uporać, sprawiły, że odłożyłam ją na bliżej nieokreślone później. I pewnie nadal by czekała na liście „Do kupienia i przeczytania”, gdyby nie cudowny zbieg okoliczności i wspaniałomyślna koleżanka, która postanowiła mi ją podarować. Tak Pacjentka znalazła się w mojej biblioteczce, a skoro już do niej trafiła, to nie mogłam kazać jej dłużej czekać. Wiedziona przeczuciem, że to może być naprawdę dobre, zaintrygowana fabułą i kryjącą się na kartach powieści historią oraz zdeterminowana, by sprawdzić, o co tyle szumu, rzuciłam wszystko, zaczęłam czytać… i popłynęłam. Dlaczego? O tym za moment, ale najpierw dwa słowa o fabule.

Na tę okazję Theo Faber, psychoterapeuta sądowy, czekał od lat. Nareszcie otrzymał upragnioną posadę w The Grove, szpitalu psychiatrycznym o podwyższonym rygorze. Nie skusiła go jednak perspektywa  podwyżki czy prestiż, lecz możliwość pracy z Alicią Berenson.

Jej historia kilka lat wcześniej zelektryzowała Wielką Brytanię. Piękna malarka, żona znanego fotografa, która strzela mu prosto w twarz i na resztę życia pogrąża się w milczeniu, a jako jedyne wyznanie i świadectwo zostawia obraz – autoportret. Nic dziwnego, że kobieta nadal rozpala wyobraźnię dziennikarzy i łowców sensacji. Wszyscy chcą wiedzieć, dlaczego Alicia zabiła męża. Theo jako jedyny stawia zupełnie inne pytanie: dlaczego nic nie mówi? Jest zdecydowany znaleźć na nie odpowiedź za wszelką cenę. Gdzie jednak szukać tropów, skoro główna bohaterka tragedii uparcie milczy i odmawia współpracy?

58654667_3033661186647814_2658647385437110272_n

Powiedzieć, że opis książki zaciekawia i zachęca do lektury, to mało. Pacjentka fanom gatunku oferuje naprawdę sporo. Morderstwo z pierwszych stron gazet, tajemnicza bohaterka, która od sześciu lat nie wypowiedziała nawet słowa, klimatyczne miejsce akcji, które tyleż intryguje, co przeraża. Niech najlepszą rekomendacją tego tytułu będzie to, że sięgałam po niego wieczorami, przed snem, chociaż w dni powszednie po powrocie z pracy raczej nie czytam książek. Byłam jednak na tyle zainteresowana odkryciem prawdy o zabójstwie Gabriela Berensona oraz o przyczynach milczenia Alicii, że każdą wolną chwilę poświęcałam lekturze.

Wciągająca fabuła, zaskakujący finał, intrygująca narracja. Tak w kilku słowach można opisać głośny debiut Alexa Michaelidesa. Pacjentka zdaje się mieć wszystko to, co czyni książkę wzorcowym przykładem thrillera idealnego. Jeśli czegoś miałoby jej brakować, to chyba tylko towarzyszącego nam od początku do końca napięcia. Ale przymykając oko na te niedoskonałości, z czystym sumieniem możemy uznać, że ta książka to także gotowy scenariusz na film, który za kilka lat powinien dać światu kinowy hit. Debiut Michaelidesa to naprawdę dobry thriller, chociaż nie będę ukrywać, że w swoim życiu czytałam wiele lepszych. Spędziłam przy tej książce przyjemnie czas, ale na pewno nie znajdzie się w moim zestawieniu najlepszych książek tego roku.

Moja ocena: 7/10