„The Girl Next Door”, Phoebe Morgan [recenzja]

cb469f2d4ef09f71f4f6cd0fc58e

Autorka: Phoebe Morgan

Tytuł: The Girl Next Door

Wydawnictwo: HQ

Liczba stron: 384


Rzadko sięgam po książki w oryginale, ponieważ denerwuje mnie forma zapisu dialogów. Tak bardzo przyzwyczaiłam się do myślników przed wypowiedziami poszczególnych bohaterów, że wyjątkowo irytuję się, widząc zamiast nich cudzysłowy. A to przecież kompletna głupota, bo czytanie w oryginale to w zasadzie same zalety. Ostatnio w oryginale czytałam coś w kwietniu i było to zakończenie Ostatniego lotu Julie Clark. Teraz postanowiłam wrócić do powieści, którą zaczęłam podczas wrześniowego urlopu na włoskiej Ischii. Wówczas przeczytałam ok. 60 stron i thriller Morgan porzuciłam. Teraz jednak postanowiłam do niego wrócić, bo chciałam wreszcie poznać tożsamość mordercy. Zaczęłam czytać i przepadłam, bo czytało się to aż tak przyjemnie 🙂

The Girl Next Door to thriller psychologiczny brytyjskiej pisarki. Przyznam szczerze, że o Phoebe Morgan, której książek jak dotychczas nie tłumaczono na język polski, nigdy wcześniej nie słyszałam, ale jej thriller polecają same znane autorki: B.A. Paris, Louise Jensen, C.L.Taylor oraz Caroline Mitchell, po których thrillery bardzo chętnie sięgam. Opis fabuły i kilka pierwszych rozdziałów przekonały mnie, że powieść Morgan to dobrze zapowiadający się thriller utrzymany w duchu domestic noir, czyli to, co lubię najbardziej. Mamy tu: spokojne angielskie miasteczko, na pozór idealne małżeństwo, mroczny sekret z przeszłości oraz brutalne morderstwo córki sąsiadki głównej bohaterki.

Motyw pozornie perfekcyjnego małżeństwa jest jednym z moich ulubionych – większą przyjemność sprawia mi chyba tylko czytanie powieści z udziałem seryjnych morderców oraz prywatnych detektywów. Ale czy thriller autorstwa Phoebe Morgan nie jest tylko kolejnym powtarzającym po raz setny te same schematy fabularne dreszczowcem spod znaku nurtu domestic noir? Czy może wręcz przeciwnie jest to powieść, na której polskie wydanie warto czekać? Za chwilę się przekonacie, ale najpierw dwa słowa o fabule The Girl Next Door.

Idealna matka. Idealna żona. Jane Goodwin przez lata budowała wizerunek szczęśliwej żony cenionego lekarza. Luksusowy dom, troje uśmiechniętych dzieci, przystojny mąż i mnóstwo wolnego czasu na spotkania klubu książki czy wino i plotki z przyjaciółkami. Życie Goodwinów nie mogłoby być lepsze. Kiedy więc spokojnym miasteczkiem Ashdon wstrząsa wieść o morderstwie szesnastoletniej Clare Edwards, Jane wie, że musi chronić swoją rodzinę.

Każde małżeństwo ma swoje tajemnice. Nie inaczej jest z Jane i Jackiem Goodwinami. Pani domu będzie musiała zrobić wszystko, co w jej mocy, by mroczny sekret z przeszłości, który przez lata próbowała ukryć, nie ujrzał światła dziennego.

103941394_195013131742048_8906300482609170180_n

Zacznę od plusów, czyli tego, co w powieści Morgan podobało mi się najbardziej. Na uznanie zasługuje liczba podejrzanych o popełnienie zbrodni osób. Brytyjka stara się mylić tropy i podsuwać nam fałszywe rozwiązania i muszę przyznać, że wychodzi jej to całkiem dobrze. Właściwie każda z podejrzewanych przez czytelnika osób mogła mieć motyw, by zaatakować nastoletnią mieszkankę Ashdon. Podczas lektury nieustannie zadawałam sobie pytanie, kto i dlaczego mógł chcieć zamordować szesnastoletnią Clare. Co chwilę zmieniałam swoje typy, aż wreszcie zdecydowałam się na jedną z osób i – co ciekawe – miałam rację. Trochę czuję się rozczarowana, że udało mi się przedwcześnie odkryć tożsamość mordercy, bo szczerze mówiąc, nigdy w takich sytuacjach nie myślę, że jestem genialnym detektywem, ale raczej uważam, że autor po prostu stworzył historię, której zakończenia łatwo się domyślić. W wypadku morderstwa Clare Edwards okoliczności zbrodni nie są wcale takie oczywiste, więc w sumie może tym razem do głosu doszedł jednak mój geniusz 😉

Prócz wciągającej fabuły, zwrotów akcji i nieustannego napięcia, choć budowanego stopniowo, bardzo dobre wrażenie zrobił na mnie również sposób prowadzenia narracji. W The Girl Next Door wydarzenia poznajemy przede wszystkim z dwóch perspektyw: Jane Goodwin, czyli najbliższej sąsiadki Rachel i Iana Edwardsów, oraz detektyw Madeleine Shaw. W przypadku pierwszej z bohaterek mamy do czynienia z narracją pierwszoosobową, a więc siłą rzeczy subiektywną, w przypadku prowadzącej śledztwo policjantki pojawia się narracja trzecioosobowa, czyli o wiele bardziej wiarygodna. Dodatkowo Morgan historię wzbogaca opowieścią Clare o dniu, w którym dziewczyna została zamordowana. To niesamowicie interesujący zabieg narracyjny, dzięki któremu dowiadujemy się, co dziewczyna czuła, umierając.

W ostatnim czasie czytałam co najmniej dwie powieści z fabułą osnutą wokół zbrodni, w których akcja rozgrywała się na przedmieściach lub w małym mieście. Mam tu na myśli przede wszystkim książki Ktoś, kogo znamy Shari Lapeny oraz Ktoś tu kłamie Jenny Blackhurst. The Girl Next Door podobała mi się bardziej i na szczęście Morgan udało się uniknąć tego, co tak bardzo przeszkadzało mi w thrillerze autorstwa Blackhurst, czyli zbyt dużej liczby bohaterów, którzy w efekcie mieszają się czytelnikowi.

Na koniec chciałabym powiedzieć dwa słowa o rozwiązaniu. Oczywiście w sposób, w który nie zdradzę Wam żadnych szczegółów, bo może ktoś z Was kiedyś zdecyduje się sięgnąć po ten thriller w wersji anglojęzycznej albo doczekamy się tłumaczenia na język polski. Spektakularny i świetnie przemyślany finał powieści Phoebe Morgan jest jednym z tych, które sprawiają, że po dotarciu do ostatniej kropki czuję się rozbita. Z jednej strony pod względem fabularnym takie zakończenia robią na mnie imponujące wrażenie, bo dla historii są wręcz doskonałe, ale z drugiej – jestem zawiedziona i czuję wewnętrzny sprzeciw, bo – nie oszukujmy się – zdecydowanie nie tak to powinno się skończyć. Bardzo żałuję, że nie mogę powiedzieć na ten temat więcej i muszę Was pozostawić z tym enigmatycznym stwierdzeniem w nadziei, że sami będziecie mieli okazję poznać finał powieści The Girl Next Door. Gorąco Was do tego zachęcam, bo zakończenie jest naprawdę genialne!

Moja ocena: 8/10