Seria „After”, Anna Todd [recenzja]

Autorka: Anna Todd

Tom I: Płomień pod moją skórą

Tom II: Już nie wiem, kim bez ciebie jestem

Tom III: Ocal mnie

Tom IV: Bez siebie nie przetrwamy

Tom V: Before. Chroń mnie przed tym, czego pragnę

Wydawnictwo: Znak


After to seria, której nigdy nie miałam zamiaru czytać. Historia aż kłuła w oczy sztampowością, wydania książkowe przerażały objętością, bo – umówmy się – ponad 800 stron w przypadku pojedynczego tomu to chyba jednak lekka przesada, a do tego dystrybutor ekranizacji promował ją za magazynem „Vanity Fair” jako „godnego następcę Pięćdziesięciu twarzy Greya”. Wszystko przemawiało za tym, by serię autorstwa Anny Todd omijać szerokim łukiem. Ale na drugiej szali był ponad MILIARD (!) odsłon na Wattpadzie, co – mimo że nie korzystam z platformy – zrobiło na mnie imponujące wrażenie. Ostatecznie do sięgnięcia po After. Płomień pod moją skórę skłonił mnie film i to jak bardzo mi się spodobał. Blisko półtora roku po kinowej premierze z nudów postanowiłam go wreszcie obejrzeć. Aby sprawdzić, o co było swego czasu tyle szumu. Przedstawiona w After historia z miejsca mnie porwała – śledziłam ją z przyjemnością i zaciekawieniem, wciągnęła mnie fabuła, zainteresowało zderzenie dwóch diametralnie różnych światów reprezentowanych przez uporządkowaną Tessę i niegrzecznego Hardina, oczarowała mnie ścieżka dźwiękowa i zaskoczyło zakończenie, bo nie takiego się spodziewałam. To była fajna historia miłosna dla fanów New Adult. Potem obejrzałam w kinie drugą część, która nie zrobiła już na mnie tak dobrego wrażenia, ale nadal było ono na tyle pozytywne, bym chciała poznać dalsze losy bohaterów. 

I tak się zaczęło. Kupiłam e-booka pierwszego tomu, a potem trzy kolejne, by na koniec kupić w wersji papierowej Before. Czytając dwie pierwsze części, nieustannie w głowie konfrontowałam je z adaptacją filmową. Nie mogłam uwierzyć, że twórcy ekranizacji zdecydowali się na aż tak wiele zmian, nierzadko bardzo znaczących. Nie chcę się wdawać w szczegóły, by nikomu nie zepsuć przyjemności z lektury, ale jednego jestem pewna – w moim odczuciu film jest zdecydowanie lepszy od książki. Złagodzenie tego okropnego wydarzenia, które stanowi punkt wyjścia dla całej historii, jest moim zdaniem kluczowe. Gdyby w filmie wszystko zostało przedstawione dokładnie tak, jak zrobiła to na kartach swoich książek Anna Todd, to na pewno historia miłości Tessy Young i Hardina Scotta nie przypadłaby mi do gustu. Co więcej, Hardin okazałby się postacią, która dopuściła się czynu niewybaczalnego, co w moich oczach raz na zawsze by go przekreśliło. A tak polubiłam go i ta sympatia przeniosła się na książkę. 

Po przeczytaniu całej serii After uznałam, że nie ma sensu recenzować oddzielnie każdego z tomów, zwłaszcza że są one ze sobą tak ściśle powiązane. Lektura każdej części była niesamowicie przyjemna, ale choć jestem pod wrażeniem siły uczucia łączącego Tessę i Hardina, to jednak uważam ich związek za bardzo toksyczny. Autorka umiejętnie igra z uczuciami czytelnika – jej powieści u czytającego wywołują mnóstwo sprzecznych emocji. Z jednej strony to dobrze, bo tego oczekujemy od literatury, chcemy, by angażowała nas emocjonalnie, ale wielokrotnie ta ciągła szarpanina działała mi na nerwy, irytowały mnie huśtawki emocjonalne Tessy, męczyły mnie wahania nastroju u Hardina. Gdyby książki Todd liczyły po 300 stron, być może mogłabym przymknąć na to oko, ale gdy lektura liczy 600 czy 800 stron i bohaterowie raz się kochają, a raz się nienawidzą, potem znów do siebie wracają i są szczęśliwi, by chwilę później ponownie zrobić sobie przerwę i trzymać się na dystans, naprawdę można się zirytować. 

Gdybym miała skupić się na tym, co mi się podobało, to na pewno jest to narracja prowadzona z perspektywy nie tylko Tessy, ale i Hardina. Cieszę się, że od drugiego tomu autorka do głosu dopuszcza także swojego męskiego bohatera. Dzięki temu zyskujemy nowe spojrzenie na te same wydarzenia, którego nie mamy w tomie pierwszym (dostajemy je dopiero w tomie Before, o czym na końcu). W pewnym sensie jestem również pod wrażeniem kreacji bohaterów drugoplanowych. Todd z premedytacją wodzi czytelnika za nos! Poznając paczkę Hardina, zaczynamy sobie wyrabiać o jej członkach różne opinie – jednych darzymy sympatią, innych nie znosimy. A potem okazuje się, że pozory mylą, a pierwsze wrażenie nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Ostatni z plusów – młodzi ludzi zakochani w klasyce literatury 🙂

Podczas lektury Before zastanawiałam się, jaki cel przyświecał autorce, gdy pisała tę powieść. Czy postanowiła ją napisać, ponieważ uznała, że źle zrobiła, w pierwszej części prowadząc narrację wyłącznie z perspektywy Tessy? W opowieści Hardina czytamy przede wszystkim o wypadkach z początku ich historii. Czy raczej Before jest próbą usprawiedliwienia okropnych zachowań Hardina i paczki jego znajomych (w tej części bowiem dowiadujemy się nieco więcej o życiu prywatnym Molly, Steph i innych)? A może powód jest bardziej prozaiczny – czyli Todd i wydawcom zwyczajnie chodziło o chęć zysku? Wiemy przecież, że ta seria to światowy bestseller, który rozchodzi się niczym świeże bułeczki. Sam pomysł napisania tomu z perspektywy Hardina uważam za bardzo dobry. Ale trudno widzieć w tej książce coś więcej niż tylko powtórzenie słowo w słowo scen, których już wcześniej byliśmy świadkami (oczywiście poza wtrąceniem rozdziałów z perspektywy Vance’a, Landona, Zeda czy Smitha i samą końcówką). 

Wyszło długo, więc pora na krótkie podsumowanie 🙂 Seria After nie bez przyczyny stała się fenomenem na skalę światową. Historia Tessy i Hardina wciąga, wywołuje wypieki na twarzy i angażuje emocjonalnie czytelnika. Bohaterowie w krótkim czasie stają się nam bardzo bliscy, darzymy ich sympatią, staramy się zrozumieć ich nie zawsze zrozumiałe wybory. Przytłaczać może liczba piętrzących się dramatów, męczyć może emocjonalna huśtawka, jaką serwuje nam #Hessa, ale zasadniczo całą tę serię uważam za udaną realizację literatury New Adult, która potwierdza powszechną tezę o tym, że przeciwieństwa się przyciągają. Fankom nieoczywistych historii miłosnych z udziałem bohaterów, którzy pochodzą z dwóch różnych światów, z czystym sumieniem polecam. 

Moja ocena serii: 7/10