„Seryjni mordercy”, Michelle Kaminsky [recenzja]

seryjni-mordercyAutorka: Michelle Kaminsky

Tytuł: Seryjni mordercy. Wstrząsające wydarzenia. Okrucieństwa. Narzędzia zbrodni

Tytuł oryginalny: Serial Killer Trivia: Fascinating Facts and Disturbing Details That Will Freak You the F*ck Out

Wydawnictwo: Muza

Tłumaczenie: Stanisław Bończyk

Liczba stron: 368


Gdyby ktoś mnie kiedyś zapytał o ulubioną postać literacką, bez wahania wskazałabym agentkę FBI Maggie O’Dell, którą znamy z książek Alex Kavy. Maggie jest znakomitą profilerką, specjalizującą się w opracowywaniu portretów psychologicznych seryjnych morderców. Podczas lektury thrillerów psychologicznych Kavy zawsze szalenie mi się podobało, że O’Dell na zawołanie potrafi przywoływać z pamięci wstrząsające i fascynujące zarazem fakty z życiorysów słynnych seryjnych morderców. Tak to już bowiem jest, że psychopaci i seryjni zabójcy przyciągają nas do siebie najmocniej. Ich czyny budzą odrazę. W społecznej świadomości uchodzą za przykład tego, jak zły może być człowiek. Jednak w seryjnych mordercach jest też coś, co nas intryguje. Przerażają nas ich zbrodnie, fascynują ich umysły. Najwięksi zbrodniarze w historii ludzkości tak często rozbudzają wyobraźnię pisarzy, filmowców i muzyków, że aż trudno zliczyć teksty kultury, w których nawiązywano do ich czynów i życiorysów. Kuba Rozpruwacz, Ted Bundy, „Dusiciel z Bostonu”, „Syn Sama”, słynny „Zodiak” – przeszli do historii, a ich zbrodnie przez lata obrosły legendą.

Kiedy po raz pierwszy usłyszałam o książce Serial Killer Trivia, byłam zachwycona. Przeczuwałam, że to coś dla mnie i jakkolwiek dziwnie to nie zabrzmi, byłam pewna, że z jej lektury będę czerpać prawdziwą przyjemność. Wszystko to za sprawą moich kryminalnych upodobań. Zawsze bowiem lubiłam seryjnych morderców, którzy mordują seriami i to najczęściej według jakiegoś klucza. Którzy mają znak rozpoznawczy. Których dzięki temu łatwiej przechytrzyć. Jeśli jakiś szaleniec na swój cel wybiera rudowłose kelnerki, istnieje duża szansa, że policji uda się posłużyć przynętą i złapać mordercę na gorącym uczynku, gdy będzie polował na kolejną ofiarę. W czytanych kryminałach zawsze mnie intryguje, gdy zabójca się czymś wyróżnia, np. za każdym razem na miejscu zbrodni pozostawia dłoń poprzedniej ofiary oraz fragment wiersza wybranego poety (to przykład z książki J.T. Ellison Złodziej dłoni) albo w sypialniach porywanych przez siebie kobiet pozostawia czarną różę oraz krótki liścik z wykaligrafowanymi groźnie brzmiącymi słowami (to z kolei przykład z powieści Phillipa M. Margolina Nie zapomnisz mnie). Nigdy jednak tematu seryjnych morderców nie zgłębiałam. Być może to dlatego, że rzadko sięgam po literaturę faktu. Kiedy jeszcze przed przetłumaczeniem książki Michelle Kaminsky na język polski z ciekawości zerknęłam na wydanie anglojęzyczne, stwierdziłam, że ze względu na nietypową konstrukcję Seryjnych morderców, tę książkę na pewno przeczytam. I słowa dotrzymałam.

93277490_962346207514098_4179788599677419520_n

Zbiór makabrycznych ciekawostek. Tak w trzech słowach można scharakteryzować zawartość książki Michelle Kaminsky. Seryjni mordercy to tytuł, w którym znajdziemy odpowiedzi na wiele nurtujących nas pytań o życie i zbrodnie seryjnych morderców. Jakie mają IQ? Kim najczęściej są z zawodu? Co popycha ich do zbrodni? Według jakiego klucza wybierają ofiary? Po jakie narzędzia zbrodni sięgają najchętniej? Na jaką potrawę decydowali się w ramach ostatniego posiłku, gdy czekali na wykonanie kary śmierci? Który kraj wydał najwięcej seryjnych morderców? Po ilu zabójstwach zostaje się „seryjnym mordercą”? Pytania można by mnożyć i pewnie na większość z nich poznalibyście odpowiedź. Seryjnych morderców czyta się przyjemnie i dzięki podziałowi na rozdziały oraz znajdujące się wewnątrz nich pytania i odpowiedzi uporządkowane tematycznie treści książki można przyswajać partiami. Podczas lektury towarzyszy nam delikatny dreszczyk emocji, czujemy się zaintrygowani, a momentami wręcz zniesmaczeni dosadnymi opisami brutalnych zbrodni i chorych fetyszów morderców.  Wszystko to jednak wydarzyło się naprawdę. Jak wspomniałam na początku zachwyciła mnie forma książki, później jednak doszłam do wniosku, że na dłuższą metę okazuje się ona trochę mecząca. Ci sami mordercy pojawiają się w różnych, nienastępujących po sobie pytaniach. Wolałabym chyba, by rozdziały były poświęcone poszczególnym mordercom, ich ofiarom i stosowanym przez nich technikom zabijania.

Wrażenie na spragnionym krwawych ciekawostek czytelniku robi imponująca bibliografia, którą znajdujemy pod koniec książki. Widać, że Michelle Kaminsky zadała sobie trud, by dotrzeć do jak największej liczby książek poświęconych tematyce seryjnych zabójców, ich psychiki i zbrodni. Dogłębne zbadanie tematu z pewnością zasługuje na uznanie, zwłaszcza że książka autorstwa Kaminsky ma charakter nie naukowy, a popularnonaukowy.  Mimo to przytłoczyła mnie nieco ilość przekazanej czytelnikowi wiedzy. Wielu morderców otrzymało podobnie brzmiące przydomki (np. „Dusiciel z Bostonu”, „Dusiciel z Hillside”, „Dusiciel z Honolulu”, „Dusiciel z Kansas”) i teraz po skończonej lekturze wstyd się przyznać, ale wszyscy mi się mylą.

Seryjni mordercy to interesująca propozycja dla miłośników makabrycznych ciekawostek. Na jej łamach Michelle Kaminsky odsłania najciemniejszą stronę ludzkiej natury. Odziera z tajemnicy anioły śmierci i czarne wdowy. W gęstwinie ciekawostek i nieznanych dotąd faktów stara się udzielić odpowiedzi na pytania o to, jak rodzi się morderca, jak wybiera swoje ofiary, dlaczego przez tak długi czas zostaje niezauważony i wreszcie – czy możemy go w porę rozpoznać. Jeśli ktoś nie spodziewa się naukowego studium, a jedynie chciałby liznąć temat, bo brakuje mu dreszczyku emocji, koniecznie powinien sięgnąć po Seryjnych morderców. Nie zawiedzie się.

 

„Prostytutki. Tajemnice płatnej miłości”, Magda Mieśnik, Piotr Mieśnik [recenzja]

787238-352x500Autorzy: Magda Mieśnik, Piotr Mieśnik

Tytuł: Prostytutki. Tajemnice płatnej miłości

Wydawnictwo: W.A.B.

Liczba stron: 368

Audiobook

Czas nagrania: 7 godz. 54 min.

Lektor: Marta Markowicz


Sięgacie czasem po reportaże? Ja rzadko, a właściwie to nigdy. W ostatnim czasie z literatury faktu w swoich rękach miałam chyba tylko dwa reportaże o tematyce kryminalnej: Na tropie mordercy (Joakim Palmkvist wykonał kawał dobrej roboty, formując swój reportaż tak, by w jak największym stopniu przypominał epicką fabułę) oraz Manson. CIA, narkotyki, mroczne tajemnice Hollywood (całkowicie nowy obraz morderstwa, które wstrząsnęło światem; powstała we współpracy Toma O’Neilla i Dana Piepenbringa książka zawiera setki niepublikowanych wywiadów i dziesiątki nieznanych opinii publicznej dokumentów z archiwów policji, FBI i CIA). No i jeszcze na początku kwietnia czytałam Seryjnych morderców, którzy już 6 maja ukażą się nakładem wydawnictwa Muza i o których wkrótce opowiem Wam więcej. I jak na razie to tyle.

Kiedy więc kilka dni temu uruchomiłam darmową wersję dwumiesięcznego abonamentu Empik Premium, by sprawdzić, czy potrafię czerpać przyjemność ze słuchania audiobooków, rozpoczęły się gorączkowe poszukiwania wartej uwagi lektury. Odwiedziłam niemal każdą z dostępnych kategorii i wybrałam najciekawsze tytuły. Znalazł się wśród nich reportaż Magdy i Piotra Mieśników, który swoją premierę miał pod koniec stycznia.

93785165_725597554646440_8068764461231505408_n

Prostytutki. Tajemnice płatnej miłości to przykład solidnej literatury faktu. Książka, co oczywiste, nie wyczerpuje tematu, ale świat kurtyzan, ladacznic i sexworkerek przybliża nam w znacznym stopniu, zapraszając nas za kulisy. Bardzo mi się podobało, że autorzy od początku aż do samego końca potrafili zachować obiektywizm. Nie ma tu niepotrzebnej krytyki, nie ma oceniania i wytykania palcem. Jest rzeczowo, interesująco i bez owijania w bawełnę. Temat nie dość, że kontrowersyjny, to zwyczajnie trudny, łatwo więc popaść w etykietowanie i sensacyjną narrację. A tego dobry reportaż wcale nie potrzebuje. Potrzebuje za to pokazania problemu czy zjawiska ze wszystkich możliwych perspektyw. Wówczas można mówić o rzeczowym przedstawieniu. Autorzy Prostytutek oddają głos wielu stronom tego budzącego emocje i kontrowersje biznesu: paniom i panom świadczącym usługi seksualne, alfonsom, klientom. W książce pojawiają się też wstawki eksperckie, w tym np. opinie psychologów czy statystyki

Seksbiznes i świat płatnej miłości nadal pozostaną owiane aurą tajemniczości, ale dzięki Magdzie i Piotrowi Mieśnikom wiemy o nich to, czego wcześniej mogliśmy się tylko domyślać. Książka wywołuje mnóstwo emocji i prowokuje do myślenia. Pokazuje, jak bardzo brudny jest świat, w którym żyjemy. Jeśli lubicie dobrą literaturę faktu albo temat prostytucji szczególnie Was interesuje, z pewnością warto ten tytuł mieć na oku. Polecam z czystym sumieniem!

Moja ocena: 7/10

„Manson. CIA, narkotyki, mroczne tajemnice Hollywood [1. rozdział]”, Tom O’Neill, Dan Piepenbring [recenzja]

Manson_okladka(2).JPG

Autorzy: Tom O’Neill, Dan Piepenbring

Tytuł: Manson. CIA, narkotyki, mroczne tajemnice Hollywood [1. rozdział]

Tytuł oryginalny: Chaos

Wydawnictwo: Akurat

Tłumaczenie: Radosław Madejski

Premiera: 17 lipca


Jeden rozdział. Tyle wystarczy, by rozbudzić apetyt czytelnika na więcej. Jeden rozdział. Tyle wystarczy, byśmy mogli poczuć przedsmak mrożącej krew w żyłach historii. Jeden rozdział. Tyle wystarczy, by wiedzieć, po co sięgniemy 17 lipca 🙂

Charles Manson. Człowiek, który zapisał się na kartach Hollywood, choć nigdy nie grał w filmach. Jego ogromna popularność właściwie nie powinna nas dziwić. Tak to już bowiem jest, że psychopaci i seryjni mordercy przyciągają nas do siebie najmocniej. Przerażają nas ich zbrodnie, fascynują ich umysły. Najwięksi zbrodniarze w historii ludzkości tak często rozbudzają wyobraźnię pisarzy, filmowców i muzyków, że aż trudno zliczyć teksty kultury, w których nawiązywano do ich czynów i życiorysów. Kuba Rozpruwacz, Ted Bundy, Dusiciel z Bostonu, słynny Zodiak – przeszli do historii, a ich zbrodnie przez lata obrosły legendą. Charles Manson fascynuje niektórych może nawet bardziej niż oni wszyscy razem wzięci. Dlaczego? Bo prócz tego, że był mordercą, był przywódcą sekty.

Gdy 8 sierpnia 1969 roku na pierwszych stronach gazet Amerykanie czytali o uchwaleniu nowego budżetu dla szkół, a naukowcy wciąż dyskutowali o pierwszych krokach człowieka na Księżycu, nikt nie przypuszczał, że to ostatni tak spokojny dzień w Kalifornii, a zarazem koniec niewinnej hipisowskiej ery Peace, Love and Empathy. Po zachodzie słońca Charles Manson, rękami swoich wyznawców, dokonał mordu, o którym usłyszał cały świat.

W dniu śmierci 26-letnia Sharon Tate była w ósmym miesiącu ciąży. Wraz z trójką przyjaciół spędziła spokojny dzień w swojej willi przy Cielo Drive w Hollywood. Sekta Mansona włamała się do domu Polańskich w nocy, by z zimną krwią pozbawić życia każdą przebywającą pod jego dachem osobę. Zabijali powoli, rozkoszując się cierpieniem i błaganiami swoich ofiar, z których. każda otrzymała kilkadziesiąt pchnięć nożem. Martwe ciało Sharon znaleziono w bawialni. Na drzwiach do pokoju widniał napis „Pig”, napisany jej krwią.

Dlaczego zginęli właśnie oni? Czy aby na pewno był to niefortunny zbieg okoliczności, jak głosi oficjalny raport policji? Tom O’Neill przez ponad 20 lat szukał odpowiedzi na te pytania. W materiałach policyjnych i prokuratorskich znalazł setki nieścisłości. Z kim tak naprawdę zadawał się Manson i jak daleko posunęli się jego hollywoodzcy znajomi, żeby ukryć swoje powiązania? Dlaczego śledczy nie powstrzymali go, mając ku temu tak wiele okazji? Czy handlarze narkotyków, którzy znali Mansona, mogli zatrudnić go do zainicjowania mściwej masakry w willi Polańskich? Podobne pytania można by mnożyć.

62115046_458821734893143_1241679116902596608_n.jpg

Po przeczytaniu tego sześćdziesięciostronicowego fragmentu jednego jestem pewna: to będzie intrygująca, wstrząsająca i niesamowicie działająca na wyobraźnię opowieść o straszliwych czynach, które przechodzą ludzkie pojęcie. Mocny początek i wyraźnie nieustępliwy autor, któremu przyświeca jeden cel – dotarcie do prawdy, to obietnica lektury, którą będziemy chłonąć z wypiekami na twarzy. Tych zaledwie kilkadziesiąt stron wystarczy, byśmy podczas czytania na przemian czuli się zszokowani, zbulwersowani i przerażeni czynami wyznawców Masona, a jednocześnie tak bardzo pragnęli poznać z najdrobniejszymi szczegółami wycinek wstrząsającej historii Ameryki.

Jeden rozdział to za mało, by coś powiedzieć o książce, ale wystarczająco dużo, by wiedzieć, czy chcemy po nią sięgnąć. Na okładce fragmentu promocyjnego możemy przeczytać, że reportaż Manson. CIA, narkotyki, mroczne tajemnice Hollywood to całkowicie nowy obraz morderstwa, które wstrząsnęło światem. Powstała we współpracy Toma O’Neilla i Dana Piepenbringa książka zawiera setki niepublikowanych wywiadów i dziesiątki nieznanych opinii publicznej dokumentów z archiwów policji, FBI i CIA. Zgłębiając tajemnicę sprzed pięćdziesięciu lat, autorzy podążają tropem zagadek i mrocznych sekretów Hollywood. Szokująca prawda, do której dotarli, dopiero teraz ujrzy światło dzienne. Książka ukaże się trzy tygodnie przed premierą głośnego filmu Quentina Tarantino Pewnego razu w Hollywood (w kinach od 9 sierpnia), inspirowanego historią Mansona, jego związkami ze światem Hollywood oraz narkotycznym duchem Kalifornii lat 60. XX wieku.

Nie wiem, jak Wy, ale ja już nie mogę się doczekać premiery 🙂

Moja ocena: 9/10

 

„Na tropie mordercy”, Joakim Palmkvist [recenzja]

656170-352x500.jpg

Autor: Joakim Palmkvist

Tytuł: Na tropie mordercy

Tytuł oryginalny: Hur man löser ett spaningsmord: Therese Tangs berättelse

Wydawnictwo: Burda Książki

Tłumaczenie: Patrycja Włóczyk

Liczba stron: 350


Nawet najlepsze kłamstwa mają w sobie ziarnko prawdy

Na tropie mordercy to ekscytujący reportaż kryminalny, który zachwyci nie tylko miłośników prawdziwych historii, ale i wielbicieli kryminałów, w szczególności tych z akcją osadzoną w Skandynawii, którzy po literaturę faktu raczej nie zwykli sięgać. Ta mająca swoją polską premierę 9 maja 2018 roku książka to dzieło Joakima Palmkvista, jednego z najlepszych szwedzkich dziennikarzy śledczych. Trzeba jednak wspomnieć, że Na tropie mordercy w ogóle by nie powstała, gdyby nie Therese Tang, jedyna w Szwecji osoba prywatna, której udało się rozwikłać zagadkę morderstwa.

Przyznam szczerze, że przystępując do lektury reportażu Palmkvista, nigdy nie słyszałam o sprawie Görana Lundblada. Nie przypominam sobie, by kiedykolwiek polskie media poświęcały jej uwagę. I nic dziwnego, w końcu najbardziej interesuje nas to, co w jakimś stopniu nas dotyczy. Zanim zaczęłam czytać Na tropie mordercy, zastanawiałam się, czy książka opisująca obce Polakom realia rzeczywiście może zainteresować przeciętnego polskiego czytelnika. Ile osób będzie chciało po nią sięgnąć, skoro opowiada o na pozór odległej nam Szwecji? Czy będzie to zaledwie garstka, czy może szerokie grono osób? Gdyby to były Wielka Brytania, Niemcy albo Stany Zjednoczone, to może, ale tu przecież chodzi o Szwecję… Po pierwszych kilku stronach moje wątpliwości całkowicie się rozwiały. Spory o majątek, tajemnicze zniknięcia, brutalne zbrodnie dzieją się wszędzie – na Wyspach, w USA, Francji, Rosji, a także… w Polsce. Temat jest zatem na tyle uniwersalny, że książka może się okazać idealną lekturą w zasadzie dla wszystkich, niezależnie od narodowości, wyznania, koloru skóry czy szerokości geograficznej.

31 sierpnia 2012 roku znika bez śladu szwedzki milioner Göran Lundblad. Policję zawiadamia jego córka Sara, która wkrótce znajduje się w kręgu podejrzanych. Śledztwo tkwi jednak w martwym punkcie i po dwóch latach sprawa nadal jest niewyjaśniona. Wtedy do akcji wkracza Therese Tang, zwyczajna kobieta, matka, szefowa kalmarskiego oddziału organizacji Missing People. To ona dostrzeże to, co pominęli profesjonaliści, i odkryje prawdę.

Co spotkało 63-letniego multimilionera? Dlaczego rodzina zgłosiła jego zaginięcie dopiero po kilku tygodniach? Kto wysyłał anonimy obciążające dzierżawców rolnych? I jak to się stało, że cała prawda wyszła na jaw dopiero po dwóch latach, i to nie za sprawą policji, a samozwańczej detektyw?

palm(2).jpg

Joakim Palmkvist wykonał kawał dobrej roboty, formując swój reportaż tak, by w jak największym stopniu przypominał epicką fabułę. „Na tropie mordercy” to rewelacyjnie napisana pełna akcji książka, która niczym wciągający kryminał trzyma w napięciu od pierwszej do ostatniej strony. Kilkakrotnie kusiło mnie, by poszukać w internecie rozwiązania zagadki, ale rozsądek wygrał z ciekawością. Postanowiłam podążać za opowieścią Palmkvista, systematycznie zbliżając się do odkrycia całej prawdy o tragicznych wydarzeniach w rodzinie Lundbladów, nie tracąc przy tym przyjemności z czytania. Wartka akcja oraz trzymająca w napięciu narracja to oczywiste zalety reportażu szwedzkiego dziennikarza, dzięki którym książka spodoba się również miłośnikom literatury kryminalnej. Jednak tym, co naprawdę ją wyróżnia na tle szeregu kryminałów, jest wiarygodność – przedstawione w niej wydarzenia naprawdę miały miejsce. Bez wątpienia to właśnie ta autentyczność dodaje opowieści Palmkvista pikanterii.

Książka Na tropie mordercy, napisana z dużą umiejętnością budowania napięcia, to ekscytujący reportaż kryminalny, stanowiący doskonały przykład wciągającej literatury faktu. Joakim Palmkvist odkrywa przed czytelnikami tajniki pracy policji, przedstawiając żmudne procedury obowiązujące śledczych, mocne i słabe strony uprawnień przysługujących policji, przewagę osób prywatnych działających z ramienia organizacji poszukujących zaginionych osób nad możliwościami funkcjonariuszy wymiaru sprawiedliwości, a także trudne dążenie do zdobycia koniecznych dowodów. To również opowieść o wielopokoleniowych sporach z sąsiadami, zadrach, których nie sposób puścić w niepamięć, chciwości i braku moralnych hamulców, która pokazuje specyfikę życia w małej wiejskiej społeczności. Czy coś mnie rozczarowało? Prawdę mówiąc tak – rozwiązanie zagadki, które okazało się bardzo przewidywalne. Nie ma tu oczywiście winy Palmkvista, który prawdopodobnie zrobił wszystko, by czytelnik jak najdłużej pozostawał w niepewności, co spotkało Görana Lundblada i kto za to odpowiada. To w gruncie rzeczy prosta historia, choć wiele czasu musiało minąć, by wreszcie doczekała się rozwiązania. Warto zobaczyć, jak do tego doszło. Szczerze polecam.

Moja ocena: 8/10

Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Burda Książki.

logo_BURDA_KSIAZKI1

Ryszard Kapuściński, „Cesarz” [recenzja]

Cesarz.jpgAutor: Ryszard Kapuściński

Tytuł: Cesarz

Wydawnictwo: Czytelnik

Liczba stron: 151

Trudno o Kapuścińskim powiedzieć coś nowego, coś, czego nie zauważono by wcześniej. Kilka lat temu, za czasów mojej bytności w liceum, miałam do przeczytania fragmenty Cesarza. Styl Kapuścińskiego i przedstawiona przez niego historia Hajle Sellasje od razu mnie urzekły. Obiecałam sobie, że sięgnę po całość. I sięgnęłam, ale dopiero na IV roku studiów polonistycznych, gdy ta książka znalazła się na liście lektur wymaganych do egzaminu. Żałuję, że tak długo zwlekałam, ale jednocześnie cieszę się, że dotrzymałam słowa. Wszak lepiej późno niż wcale. Po lekturze całości z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że było warto.

Cesarz to utwór będący reportażem, czyli gatunkiem z pogranicza publicystyki, literatury faktu i literatury pięknej, ale reportażem nietypowym, bo silnie zbeletryzowanym. Styl Kapuścińskiego jest jedyny w swoim rodzaju, absolutnie niepowtarzalny, a prosty i zarazem plastyczny język utworu czyni lekturę wydanego po raz pierwszy w 1978 roku Cesarza niezwykle przyjemną, mimo że tematyka tego dzieła nie jest ani trochę zabawna, a książka służy raczej wywołaniu głębszej refleksji niż rozrywce. Dyktatura, a właściwie reżim etiopskiego cesarza Hajle Sellasje to historia, wokół której skupia się uwaga autora. Kapuściński, zapalony podróżnik, który zwiedził co najmniej pół świata, przy pomocy etiopskiego przewodnika dociera do ludzi, którzy w przeszłości tworzyli wspaniałą świtę wielkiego dostojnika, a jednocześnie człowieka bezwzględnego, nieznoszącego sprzeciwu i stworzonego, by rządzić: wszystkim i wszystkimi. Autor Cesarza przedstawia historię upadku Hajle Sellasje, koncentrując się na momentach kluczowych w procesie detronizacji tyrana, który niemal w mgnieniu oka z człowieka kochanego przez tłumy i wielbionego niczym Bóg przemienił się w człowieka upadłego, pozbawionego wszystkiego prócz niesłusznej wiary w siebie i w swoją niezachwianą pozycję w cesarstwie. Bo tej wiary Hajle Sellasje nie utracił nigdy, do samego końca był przekonany, że nadal jest władcą, naiwnie wierzył, że ktokolwiek w państwie i na świecie wciąż będzie się liczył z jego zdaniem.

Książka ma postać rozmów reportera, czyli w tym wypadku samego Kapuścińskiego, z byłymi dworzanami cesarza Etiopii. Autor niemal całkowicie oddaje głos swoim rozmówcom, których wypowiedzi silnie poetyzuje. Co jakiś czas pojawiają się wstawki autorstwa Kapuścińskiego, w których autor wyjaśnia i komentuje sytuację w kraju, dopełnia wypowiedzi członków świty Hajle Sellasje i dzieli się z czytelnikiem własnymi spostrzeżeniami. Zebrane i uporządkowane przez autora fragmenty rozmów z dworzanami przedstawiają mechanizmy sprawowania władzy przez etiopskiego dyktatora, ilustrują hierarchię panującą na dworze Hajle Sellasje oraz zarysowują panoramę stosunków społecznych w kraju.

Cesarz to pozycja, która z pewnością zasługuje na uwagę. Ci, którzy lekturę reportażu Kapuścińskiego mają już za sobą, prawdopodobnie się ze mną zgodzą, a ci, którzy dopiero się zastanawiają, czy sięgnąć po tę książkę, powinni zrobić to jak najszybciej. Bardzo polecam każdemu i zawsze!

Moja ocena: 9/10

Źródło fotografii:
źródło własne