„Powrót”, Kathryn Croft [recenzja]

Autorka: Kathryn Croft

Tytuł: Powrót

Tytuł oryginalny: The Last Cry

Wydawnictwo: Burda Książki

Tłumaczenie: Ewa Kleszcz

Liczba stron: 368


Kathryn Croft poznałam przy okazji lektury thrillera psychologicznego Tylko jedno kłamstwoktóry mnie absolutnie porwał, sprawiając, że bez wahania zamówiłam dwie pozostałe powieści brytyjskiej autorki. Córeczka Nie ufaj nikomu nie zrobiły na mnie aż tak dobrego wrażenia, ale sentyment do Kathryn Croft pozostał, podobnie jak przeczucie, że Brytyjka ma talent do tworzenia trzymających w napięciu, chwytających za gardło i serce historii. Potwierdziła to powieść Poza kontrolą, która miała premierę poprzedniej jesieni. O tym, jak dobry to był thriller, niech świadczy fakt, że pochłonęłam go w ciągu zaledwie jednego dnia. Po raz kolejny pozornie zwyczajna historia małżeńska okazała się hipnotyzującym dreszczowcem, od którego nie sposób było się oderwać. A potem sięgnęłam po jedną z powieści, których jeszcze nie miałam okazji czytać. Mam na myśli Nigdy nie zapomnisz i srogo się rozczarowałam. Przeczytałam zaledwie sto stron i do dziś nie jestem w stanie przebrnąć przez tę historię. Wieje nudą, męczy, nie trzyma w napięciu. Jednym słowem – klapa. Ale ja nie jestem z tych, co szybko się zrażają, więc gdy w zapowiedziach na wrzesień dojrzałam Powrót, nie miałam wątpliwości, że ta powieść trafi w moje ręce i gdy to się wreszcie stanie, od razu siądę do lektury! 🙂

Dwa lata temu Farrah Conway porzuciła męża i półroczną córeczkę. Teraz znowu chce wrócić do ich życia. Ale czasu nie da się cofnąć, a jej rodzina nauczyła się żyć bez niej. I nie chce mieć nic wspólnego z kobietą, która odtrąciła własne dziecko. Dla wyrodnych matek nie ma przebaczenia.

Farrah chce jednak odzyskać córkę i nic jej nie powstrzyma. Nawet były mąż i jego nowa partnerka, którzy zrobią wszystko, by chronić małą Kaylę. Zwłaszcza że Farrah już raz ją skrzywdziła. Ale za złe decyzje dorosłych najwyższą cenę już wkrótce zapłaci niewinna dziewczynka. Bo czasem nie można po prostu wrócić. Jak gdyby nigdy nic.

Gdybym powiedziała, że najnowsza powieść Kathryn Croft porywa od pierwszego zdania, wciąga w wir wydarzeń i sprawia, że z nerwów obgryzamy paznokcie, skłamałabym. Zacznijmy od tego, że Powrót nie jest klasycznym thrillerem. Jeśli spodziewacie się zawrotnego tempa i ciągłych zwrotów akcji, to od razu uprzedzam, że tego tutaj nie znajdziecie. Ta powieść to bardziej literatura obyczajowa lub dramat rodzinny, którego fabuła osnuta jest wokół losów matki starającej się odzyskać utracone dziecko. Brytyjska pisarka koncentruje się na wiernym oddaniu emocji towarzyszących kobiecie, która zrobi wszystko, by ponownie stać się częścią życia córki. Długo w Powrocie nie mogłam dostrzec cech dreszczowca, choć muszę przyznać, że czytało mi się tę książkę bardzo przyjemnie. Na około 130 stron przed końcem akcja wreszcie zaczyna nabierać rumieńców. W końcu coś się dzieje, pojawiają się pierwsza zaskoczenia i z większym zainteresowaniem zaczynamy śledzić rozwój wypadków. Coraz częściej okazuje się, że autorka zagrała nam na nosie. To tylko potwierdza, że Kathryn Croft ma talent do konstruowania fabuły w taki sposób, że zawsze gdy wydaje nam się, że wszystko już wiemy, następuje zwrot akcji i cała nasza dopracowana w najdrobniejszych szczegółach teoria rozpada się niczym domek z kart. To właśnie tę umiejętność nieustannego zaskakiwania czytelnika kolejnymi, szokującymi odkryciami w thrillerach cenię najbardziej.

Chciałabym jeszcze poświęcić odrobinę uwagi głównej bohaterce, bo jej postać również wpływa na odbiór tej powieści. Farrah nie jest kobietą, którą z miejsca obdarzamy sympatią. Moja relacja z nią podczas lektury była dość skomplikowana. Z jednej strony główny bohater zazwyczaj jest tym dobrym i staramy się mu kibicować. Ale Farrah przecież porzuciła kilkumiesięczne dziecko, skazując je na samotność i cierpienie związane z nieobecnością matki. Tak było, ale hola, hola! Nie wiemy przecież, dlaczego to zrobiła. Porzucenie dziecka musi być dla matki traumatycznym przeżyciem, a jednak Farrah się nie zawahała. Czy to znaczy, że jest wyrodną matką i nie zasługuje na przebaczenie? Były mąż Farrah, Aiden, nie ma wątpliwości, że tak właśnie jest. Podobnie zresztą jak wszyscy ich sąsiedzi i przyjaciele. Chciałabym powiedzieć na ten temat więcej, ale boję się, że mogłabym nieopatrznie zdradzić coś ważnego. Więc posłużę się banałem: nie oceniajmy po pozorach. 

Powrót to kolejne udane spotkanie z prozą Kathryn Croft. Powieść intryguje, a jej lektura sprawia niekłamaną przyjemność. Warto jednak zdać sobie sprawę, że nie jest to thriller, którego akcja pędzi na łeb na szyję. Croft stawia na psychologię, skupiając się na pokazaniu wewnętrznych rozterek matki, która przed laty podjęła decyzję o porzuceniu męża i córeczki. Dziś jednak bardzo by chciała ją odzyskać. Powrót nie jest najlepszym thrillerem w dorobku Croft, nie stawia jej także w gronie najwybitniejszych autorek dreszczowców. Mimo wszystko uważam, że jest to powieść godna polecenia, m.in. dlatego, że porusza ważny temat depresji poporodowej, który często jest spychany na margines. Skłania do refleksji i pokazuje, że każda historia ma drugie dno. Polecam!

Moja ocena: 7/10

„Poza kontrolą”, Kathryn Croft [recenzja]

poza-kontrola-b-iext55321891

Autorka: Kathryn Croft

Tytuł: Poza kontrolą

Tytuł oryginalny: The Stranger Within

Wydawnictwo: Burda Książki

Tłumaczenie: Ewa Kleszcz

Liczba stron: 368


Kathryn Croft poznałam przy okazji lektury thrillera Tylko jedno kłamstwo. Książka tak bardzo mi się spodobała, że bez wahania zamówiłam dwie pozostałe powieści brytyjskiej autorki. Córeczka i Nie ufaj nikomu nie zrobiły na mnie aż tak dobrego wrażenia, ale sentyment do Kathryn Croft pozostał, pozostała też wiara, że Brytyjka ma talent do tworzenia niesamowitych, chwytających za gardło i serce wciągających historii. Poza kontrolą, jej najnowsza powieść, tylko to potwierdza. O tym, jak dobry jest to thriller, niech świadczy fakt, że pochłonęłam go w ciągu zaledwie jednego dnia. Powiecie, że to żaden wyczyn. Możecie mieć rację, ale ja wiem, że jak na mnie to znakomite tempo 🙂 Po raz kolejny pozornie zwyczajna historia małżeńska okazała się hipnotyzującym dreszczowcem, od którego nie sposób było się oderwać. Za chwilę o książce Croft opowiem Wam więcej, ale najpierw dwa słowa poświęćmy fabule.

Gdy Callie wychodzi za mąż za Jamesa, wdowca z dwójką dzieci, jest przekonana, że jej marzenie o założeniu rodziny wreszcie się spełniło. Nawet nie podejrzewa, że za kilka miesięcy zostanie aresztowana pod zarzutem morderstwa…

Kobieta z nadzieją patrzy w przyszłość, jednak w domu Harwellów nie układa się dobrze. Synowie Jamesa nie akceptują macochy i robią wszystko, by zamienić jej życie w piekło, a sama Callie ukrywa przed mężem coraz więcej sekretów, które zagrażają ich małżeństwu.

Gdy sytuacja wymyka się spod kontroli, uruchamiając ciąg niepokojących wydarzeń, Callie zaczyna się zastanawiać, czy aby na pewno jest tą samą osobą, za jaką się uważa…

Thriller Kathryn Croft pokazuje, jak łatwo doprowadzić swoje życie do ruiny. Brak zrozumienia, zaufania, nienawiść i zazdrość – żadne z tych uczuć nie przynosi nic dobrego. Historia Callie i jej bliskich pokazuje, że jedno malutkie, na pozór nic nieznaczące kłamstwo może rozpocząć ciąg dramatycznych zdarzeń, który będzie miał wpływ na przyszłość całej rodziny. Bardzo mi się podoba intrygujący początek powieści – Croft od razu serwuje nam prawdziwą bombę w postaci morderstwa. Ale kogo zabito i dlaczego? Jakie były motywy i kto będzie musiał ponieść bolesne konsekwencje? Historia wydaje się prosta i przewidywalna, ale myli się ten, kto uważa, że już na pierwszych stronach poznamy jej rozwiązanie. Croft w swojej opowieści udowadnia, że jak mało kto potrafi budować napięcie. Umiejętnie dawkowane informacje, niedopowiedzenia i niejasności rozbudzają ciekawość czytającego do granic możliwości. Bardzo mi się podobała narracja powieści – w Poza kontrolą jesteśmy świadkami przesłuchania głównej bohaterki przez policję. Zeznania Callie pozwalają nam odtworzyć wydarzenia z przeszłości i poznać przerażającą prawdę.

74527620_715112528996858_4062208862017552384_n

Poza kontrolą to książka z gatunku tych, po które się sięga i które odkłada się dopiero po dotarciu do ostatniej kropki. Intrygująca fabuła, rozdziały skonstruowane tak, że po zakończeniu jednego od razu chcemy poznać kolejny, spirala kłamstw i całkiem przyzwoity finał to największe atuty nowej powieści Kathryn Croft. Zakończenie – jak dla mnie nieco przewidywalne – wbrew zapowiedziom nie sprawiło, że musiałam zbierać szczękę z podłogi, ale na pewno jest to jeden z lepszych thrillerów psychologicznych, jakie czytałam w ostatnim czasie. Przygotowując się do lektury Poza kontrolą, przeczuwałam, że to będzie przyjemnie spędzony czas, nie przypuszczałam jednak, że aż tak bardzo. Z czystym sumieniem polecam i pędzę nadrabiać zaległości. Mam na liście jeszcze dwie powieści Croft, wierzę, że będą równie dobre!

Moja ocena: 8/10

„Córeczka”, Kathryn Croft [recenzja]

559295-352x500

Autor: Kathryn Croft

Tytuł: Córeczka

Tytuł oryginalny: The Girl You Lost

Wydawnictwo: Burda Książki

Tłumaczenie: Julita Mastalerz

Liczba stron: 350


Wydana w marcu 2017 roku Córeczka to thriller psychologiczny, dzięki któremu polscy wielbiciele literatury z dreszczykiem mieli okazję poznać prozę Kathryn Croft. Przed jej premierą o brytyjskiej autorce w Polsce w zasadzie nikt nie słyszał. Ale to już na szczęście przeszłość. Świetne pomysły fabularne Croft w połączeniu z właściwą jej umiejętnością stopniowania napięcia zapewniły tej autorce jedno z czołowych miejsc wśród gwiazd współczesnego thrillera i nic nie zapowiada, by szybko miało się to zmienić.

Córeczka to już moje trzecie spotkanie z Kathryn Croft. Poprzednie dwa były bardzo udane, choć muszę przyznać, że najnowszy thriller autorki, Nie ufaj nikomu, nie okazał się tak dobry, jak się spodziewałam. Pierwsza przeczytana przeze mnie książka Kathryn Croft, Tylko jedno kłamstwo, rozbudziła mój apetyt do granic możliwości i może to właśnie dlatego, dwie pozostałe dostępne na polskim rynku powieści tej autorki nieco mnie rozczarowały, choć nadal uważam je za świetne thrillery psychologiczne, których znakiem rozpoznawczym jest to, że trzymają w napięciu od pierwszej do ostatniej strony.

Simone Porter wydaje się mieć wszystko, o czym może marzyć kobieta w jej wieku. Kochający mąż, kariera cenionej reporterki telewizyjnej, doskonały dom, którym można chwalić się przed znajomymi. Ale czy na pewno? W tym przepięknym obrazku brakuje tego, co jak nic innego zacieśnia więzy między mężem i żoną. Brakuje dziecka i to dziecka, które Porterowie utracili.

Osiemnaście lat temu nieznany sprawca uprowadził sześciomiesięczną Helenę. Simone i jej mąż Matt prowadzili zakrojone na szeroką skalę poszukiwania, które nie przyniosły jednak efektu. Helena rozpłynęła się w powietrzu. Nie wiadomo nawet, czy w ogóle żyje. Porterowie nauczyli się, że czas może i nie leczy ran, ale przyzwyczaja nas do bólu. Stopniowo otrząsnęli się po stracie, by normalnie móc funkcjonować w domu i pracy, ale nigdy nie zapomnieli o tragedii, która rozbiła ich świat na milion kawałków.

Pewnego dnia do Simone zgłasza się młoda kobieta imieniem Grace, twierdząc, że wie coś o jej zaginionym dziecku. Dziewczyna przypuszcza, że może być Heleną i ma dowód, który wydaje się to potwierdzać. Ale Simone jej nie wierzy, posądzając Grace o nieczyste intencje. Zbyt wiele razy nabierała się na podobne numery… Nie chce robić sobie nadziei, by potem znów przełknąć gorzką pigułkę rozczarowania, gdy okaże się, że Grace po prostu próbowała wyłudzić od niej pieniądze. Ale coś wyraźnie nie daje jej spokoju… Instynkt matki podpowiada Simone, że Grace – niezależnie od tego, czy rzeczywiście jej jej córką – może mieć kłopoty. Zdeterminowana kobieta za wszelką cenę zamierza dotrzeć do prawdy, nawet jeśli będzie musiała zaryzykować życie. I choć przed samą sobą nie chce tego przyznać, w głębi duszy liczy, że Grace to jej ukochana Heleną.

1525717347235

Córeczka to jeden z tych thrillerów, które czytelnika co krok zaskakują i wprawiają w osłupienie. Wymyślona przez autorkę intryga, ciekawie skonstruowana narracja oraz prawie nieprzewidywalne zakończenie to mocne strony tego tytułu. Ale prawie robi wielka różnicę. Nie mogę oczywiście zdradzić zbyt dużo, powiem Wam jednak, że Kathryn Croft tym razem nie do końca udało się mnie zwieść, podobnie zresztą jak w przypadku Nie ufaj nikomu. Znów szybko domyśliłam się, jaka może być prawda, ale nadal z rosnącym zainteresowaniem pochłaniałam kolejne strony powieści, ponieważ jej lektura, mimo pewnej przewidywalności, była zwyczajnie przyjemna. Książkę rozpoczyna mocny prolog, a doskonale stopniowane przez brytyjską pisarkę napięcie sprawia, że czytelnik ani na chwilę nie ma ochoty odłożyć tej książki. Na plus z pewnością zasługuje wspomniana już narracja. Przyzwyczailiśmy się już, że w powieściach Kathryn Croft narracja prowadzona jest z kilku punktów widzenia – tak było chociażby w Nie ufaj nikomu, gdzie obok opowieści Mii pojawiała się również opowieść Josie. Tym razem obok głównej narracji pojawia się opowieść tajemniczego mężczyzny, o którym w zasadzie nic nie wiemy. Kim jest i co ukrywa? Jakie znaczenie dla wydarzeń ma jego opowieść? Pytanie można by mnożyć, ale bądźcie pewni, że jeśli dotrzecie do końca, poznacie odpowiedź i może nawet będziecie zaskoczeni!

Córeczka to warty uwagi mroczny thriller psychologiczny, który pokazuje, że świat nie jest wyłącznie czarny albo biały, a pozory naprawdę mogą mylić. Wartka akcja pełna zaskakujących zwrotów, wiarygodni bohaterowie, poruszająca fabuła. Czego chcieć więcej? Polecam, zwłaszcza jeśli jeszcze nie znacie tej autorki.

Moja ocena: 6/10

„Nie ufaj nikomu”, Kathryn Croft [recenzja]

661894-352x500

Autor: Kathryn Croft

Tytuł: Nie ufaj nikomu

Tytuł oryginalny: Silent Lies

Wydawnictwo: Burda Książki

Tłumaczenie: Ewa Kleszcz

Liczba stron: 368


To kłamstwa zostawiają największe blizny

Nie ufaj nikomu to książka, która rozbudziła mój apetyt do granic możliwości. Oczekiwałam rewelacyjnego, intrygującego thrillera psychologicznego, który wciągnie mnie w wir wydarzeń już po pierwszej stronie. Spodziewałam się, że w każdej wolnej chwili będę chciała wracać do tej historii, by jak najszybciej poznać jej zakończenie, zakończenie, które zmrozi mi krew w żyłach i wprawi w osłupienie. Czy się myliłam? Hmm, właściwie chyba tak. Albo może to moje oczekiwania były zbyt wygórowane, bo w gruncie rzeczy po lekturze najnowszej powieści Kathryn Croft czuję niedosyt, a może i zawód, że nie było tak dobrze, jak myślałam, że będzie.

Kathryn Croft poznałam przy okazji lektury thrillera Tylko jedno kłamstwo. Książka tak bardzo mi się spodobała, że bez wahania zamówiłam dwie pozostałe powieści brytyjskiej autorki. Na pierwszy ogień poszło wydane 18 kwietnia Nie ufaj nikomu, które sprawiało wrażenie świetnego dreszczowca, w którym do głosu dochodzą mroczne tajemnice z przeszłości. I tu właściwie się nie myliłam, ponieważ w nowej powieści Croft wielu bohaterów skrywa przyprawiające o gęsią skórkę sekrety. A teraz kilka słów o fabule.

Mia Hamilton jest cenioną terapeutką specjalizującą się w pomaganiu pacjentom wracać do równowagi psychicznej. Zdobytą podczas kursu wiedzę dopełniają jej własne bolesne doświadczenia – pięć lat temu straciła męża, Zacha, wykładowcę uniwersyteckiego, który zdaniem policji zabił jedną ze swoich studentek, a potem targnął się na własne życie. Mia przeżyła prawdziwy koszmar – nie dość, że musiała szybko otrząsnąć się po śmierci ukochanego męża, by być wsparciem dla dwuletniej córeczki, to jeszcze każdego dnia była zmuszona stawiać czoła dziennikarskim hienom polującym na sensację.

Gdy pewnego dnia w gabinecie Mii pojawia się młoda kobieta, która twierdzi, że Zach wcale nie popełnił samobójstwa, a został zamordowany, świat Mii, zbudowany z tak wielkim trudem, znów rozpada się na kawałki. To kolejny cios skierowany w stronę jej rodziny. Kolejny ból, z którym trzeba się uporać. Czy to możliwe, by Alison Cummings znała prawdę o tragicznych zdarzeniach tamtego feralnego wieczoru? A jeśli to nie Zach zabił Josie Carpenter, dziewczynę, z którą rzekomo miał romans i której ciała nigdy nie odnaleziono, to kto winny jest jej śmierci? Czy Alison ma rację i Zach rzeczywiście został zamordowany? Mia nie wie, co o tym wszystkim myśleć. Już dawno pogodziła się z myślą, że Zach dopuścił się zbrodni i nie mogąc poradzić sobie z ciężarem swojego czynu, postanowił położyć życiu kres. Teraz jednak ma szansę pośmiertnie oczyścić Zacha z zarzutu bestialskiego mordu i doprowadzić winnego jego śmierci przed oblicze sprawiedliwości. Ale czy rzeczywiście znów chce rozdrapywać stare rany, które po pięciu latach wreszcie zdołały się zabliźnić?

1524428305505.jpg

Nie ufaj nikomu to solidny thriller będący przykładem powieści, w której autorka stara się tak manipulować przedstawianymi faktami, by czytelnik ani przez moment nie miał wrażenia, że wie komu może ufać. Przedstawiani są różnym świetle bohaterowie są ludźmi, którzy z racji skrywanych tajemnic nie mogą budzić naszego zaufania, a przynajmniej na pewno nie wolno ufać im bezgranicznie. Narracja prowadzona jest z punktu widzenia dwóch kobiet – Mii opowiadającej o bieżących wydarzeniach oraz Josie, której opowieść choć prowadzona jest w czasie teraźniejszym, to jednak dotyczy przeszłości. Obie opowieści przeplatają się nawzajem, dzięki czemu jednocześnie jesteśmy w stanie śledzić przebieg wydarzeń dziejących się aktualnie i pięć lat wcześniej, gdy Zach jeszcze żył.

Przed przystąpieniem do lektury i już po jej skończeniu rzuciłam okiem na kilka recenzji. Zachwyceni książką Croft czytelnicy zwracali uwagę, że autorka doskonale potrafi wodzić czytającego za nos, nie pozwalając mu odkryć rozwiązania przed dotarciem do finału powieści. Właściwie to mniej więcej od połowy, a jeśli nawet nie, to na pewno na około 1/3 przed końcem przeczuwałam, że znam rozwiązanie. Czułam, że znalazłam winnego i wiecie co? Wcale się nie myliłam. Właśnie dlatego jestem nieco rozczarowana, ponieważ Kathryn Croft tym razem nie udało się mnie oszukać. Finał powieści, choć zapowiadany na szokujący, wcale nie wbił mnie w fotel, nie rzucił mnie na kolana. Nadal uważam, że to świetny thriller psychologiczny i szczerze polecam zapoznać się z prozą brytyjskiej pisarki, jeśli jeszcze jej nie znacie, ale ta powieść zrobiła na mnie znacznie gorsze wrażenie niż Tylko jedno kłamstwo. Do tamtej książki chciałam wracać w każdej chwili, a napięcie wprost nie pozwalało mi się oderwać od czytania. Z bólem serca odkładałam powieść Croft, gdy musiałam poświęcić czas obowiązkom, które nie mogły czekać. Tu tego napięcia zdecydowanie mi zabrakło. Teraz zabieram się do lektury Córeczki – liczę, że ta powieść wynagrodzi mi niedosyt!

Moja ocena: 6/10

„Tylko jedno kłamstwo”, Kathryn Croft [recenzja]

x699906367406.jpg

Autor: Kathryn Croft

Tytuł: Tylko jedno kłamstwo

Tytuł oryginalny: While You Were Sleeping

Wydawnictwo: Burda Książki

Tłumaczenie: Aga Zano

Liczba stron: 396


Wszyscy kłamią. Nieważne, jak uczciwi i porządni jesteśmy we własnych oczach, każdy z nas i tak kłamie. Różni się tylko skala.

Tylko jedno kłamstwo to książka, po którą sięgnęłam tylko i wyłącznie pod wpływem pozytywnych recenzji czytelników (drugim takim tytułem jest Surogatka, którą obecnie czytam). Wiele dobrego słyszałam o thrillerach Kathryn Croft i Louise Jensen i pod wpływem przeczucia, że ich książki mogą mi się spodobać, postanowiłam zamówić oba tytuły. Na próbę. Na pierwszy ogień poszła powieść Croft i… jestem zachwycona! Naprawdę. Wreszcie trafiłam na książkę, od której nie mogłam się oderwać, taką, do której chciałam wracać w każdej wolnej chwili. W ostatnim czasie czytałam kilka świetnych thrillerów: Nieznajomą w domu, Dziecko, Przedsmak zła, Czwartą małpę czy Znajdź mnie, ale żaden z nich – z wyjątkiem powieści Alex Kavy – nie wywarł na mnie aż tak piorunującego wrażenia, choć naprawdę uważam je za doskonałych reprezentantów gatunku.

Tara Logan ma cudowną rodzinę: męża Noah i dwójkę dzieci, siedemnastoletnią Rosie i jedenastoletniego Spencera. Ale pewnego sobotniego poranka jej bańka szczęścia nagle pęka. Tara budzi się w łóżku swojego sąsiada. Naga. Nie pamięta prawie nic z poprzedniego wieczora: nie ma pojęcia, jak trafiła do sypialni, ani co zaszło między nią a Lee. Sprawy szybko przybierają jeszcze gorszy obrót – Tara odkrywa, że leżący obok niej mężczyzna jest martwy.

Tara nie ma wątpliwości: nie zamordowała Lee Jacobsa. Nie mogłaby. Przerażona perspektywą utraty wszystkiego, co kocha, o świcie ucieka z domu sąsiada. Nikomu nie mówi, co jej się przytrafiło, i z przerażeniem obserwuje postępujące śledztwo. Ale kiedy córka Tary sprawia coraz większe kłopoty, a mąż ukrywa przed nią własne sekrety, kobieta zaczyna się zastanawiać: czy ktoś z jej bliskich wie, co tak naprawdę wydarzyło się tamtej nocy? Gdy uwaga policji koncentruje się na niej, Tara postanawia dowiedzieć się prawdy. Ale jaką cenę będzie musiała zapłacić, by rozplątać siatkę kłamstw? Czy prawda zniszczy ją i jej rodzinę?

Kłamstwa i sekrety to tykające bomby, które tylko czekają na moment, kiedy będą mogły narobić najwięcej szkód.

Powieść Kathryn Croft wciąga od pierwszego zdania – świetnie skonstruowany zaledwie dwustronicowy prolog doskonale spełnia swoją funkcję: zasiewa w umyśle czytelnika ziarno niepokoju i nie pozwala mu się oderwać od kolejnych 380 stron. Tylko jedno kłamstwo to thriller psychologiczny, którego fabuła w dużej mierze osnuta jest wokół tytułowego kłamstwa. Z pewnością jednak nie chodzi tu o „tylko jedno kłamstwo”. W powieści Croft aż roi się od kłamstw i przemilczeń – w dobrej wierze, we własnym interesie, ze strachu. Tu kłamią niemal wszyscy, na każdym kroku. Brytyjska pisarka obnaża zgubne skutki oszukiwania, potwierdzając powszechnie znaną prawdę, że kłamstwo ma krótkie nogi i prędzej czy później i tak wyjdzie na jaw, najczęściej wtedy, gdy zupełnie się tego nie spodziewamy. Czytelnik, podobnie jak Tara Logan, główna bohaterka powieści, nie wie, w co może wierzyć, komu ufać. Tara ma podejrzenie wobec buntującej się córki, nieszczerego męża, a nawet siebie, w końcu sama nic nie pamięta z feralnej nocy w domu sąsiadów. To niesamowite, jak Croft potrafi zwodzić czytelnika. Gdy wreszcie któremuś z bohaterów udało się mnie przekonać, że mówi prawdę, wkrótce okazywało się, że w rzeczywistości kłamał. Ta sytuacja powtarza się kilkakrotnie, dzięki czemu nie udało mi się na własną rękę rozwiązać zagadki przedwczesnej śmierci Lee Jacobsa. Kto go zabił i dlaczego? Czy to Tara splamiła sobie ręce jego krwią, choć nic nie pamięta albo tylko tak twierdzi? Czy nastoletnia Rosie, która Loganom sprawia mnóstwo problemów wychowawczych? Może śmierci Lee winna jest żona albo po okolicy grasuje seryjny morderca? Mnóstwo pytań domaga się odpowiedzi. Sporym zaskoczeniem było dla mnie zakończenie, które – jak to bywa w najlepszych thrillerach – ma podwójne dno i gdy się wydaje, że wszystko już wiemy, następuje zwrot akcji i zabawa zaczyna się od początku. To w takich książkach właśnie lubię najbardziej!

1523347932435

Jak już wspomniałam na początku, książka bardzo mi się podobała, ale… No właśnie jakieś „ale” zawsze musi być. W tym wypadku nieszczególnie do gustu przypadli mi bohaterowie powieści. Gdy czytam jakąś książkę – romans, thriller, cokolwiek – bardzo dla mnie ważne jest, bym zaprzyjaźniła się z bohaterami. To im będę towarzyszyć przez całą powieść, więc chciałabym móc ich lubić. I nawet jeśli Tarę udało mi się obdarzyć sympatią, to Noah, a już w szczególności Rosie tej sympatii nie zyskali. Ależ mnie ta dziewczyna momentami denerwowała! Potwornie, zwłaszcza, gdy na jaw wychodziły jej kolejne kłamstwa. Z drugiej jednak strony w pewnym sensie jej zachowanie można usprawiedliwić, a przynajmniej tak mi się wydaje. Najbardziej chyba polubiłam detektywa prowadzącego śledztwa, ale jego wątek nie kończy się niestety tak, jak bym chciała.

Tylko jedno kłamstwo to rewelacyjny thriller psychologiczny, który wciąga bez reszty. Jestem pewna, że nie odłożycie go, póki nie poznacie tożsamości mordercy, jego motywu i losów innych postaci. Historia w kilku miejscach wydaje się nieco naciągana, jednak Kathryn Croft udowodniła nią, że potrafi pisać książki, które mogą aspirować do miana świetnych thrillerów, bez epatowania krwią i przesadnej brutalności. Spędziłam z jej powieścią dwa niezwykle przyjemne dni, a zatem nie pozostaje mi nic innego, jak czym prędzej sięgnąć po jej wcześniejszą książkę. Mam nadzieję, że i Córeczka okaże się tak doskonałą lekturą!

Moja ocena: 8/10