Książkowe podsumowanie 2021 roku

Rok 2021 czytelniczo był dla mnie bardzo łaskawy. Podczas ostatnich 12 miesięcy książki towarzyszyły mi niemal codziennie. I wiele z nich okazało się świetnymi historiami, do części może nawet uda mi się kiedyś wrócić, choć robię to nieczęsto. W ubiegłym roku kupiłam masę książek, odkryłam nowe nazwiska, dałam szansę audiobookom i dojrzałam, bo wreszcie nauczyłam się odpuszczać lekturę książek, które mi nie podeszły. A jakie tytuły zrobiły na mnie największe wrażenie? Które powieści mnie rozczarowały? Po książki jakich autorów sięgałam najczęściej? Zapraszam Was na książkowe podsumowanie 2021 roku 🙂

W minionym roku przeczytałam 61 książek. Mogę więc śmiało stwierdzić, że z roku na rok czytam coraz więcej i nawet wiem, z czego to wynika: czytanie to moja pasja, od dziecka lubiłam czas wolny spędzać w towarzystwie wciągającej powieści, ale w moim przypadku na wzrost liczby czytanych przeze mnie książek wpływają przede wszystkim dwa czynniki: praca (zawodowo bowiem promuję książki jednego z polskich wydawnictw, więc lubię być na bieżąco z tym, co dzieje się na polskim rynku wydawniczym) i fakt, że od marca 2020 roku pracuję w domu. Dzięki temu jestem bardziej wypoczęta, nie tracę czasu na dojazdy z i do biura, a i – nie będę ukrywać – psychicznie czuję się lepiej. Mam zatem więcej czasu i ochoty na czytanie 🙂 Poza tym regularnie korzystam z czytnika, a nawet przekonałam się nieco do audiobooków, które zdarza mi się słuchać podczas pracy.

Ale przejdźmy do konkretnych liczb i związanych z nimi zaskoczeń. Wśród książek przeczytanych przeze mnie w tym roku znalazło się 20 tytułów z kategorii thriller/kryminał, 39 z kategorii romans/literatura obyczajowa oraz 2 książki reprezentujące literaturę popularnonaukową. To, co robi na mnie w tym roku największe wrażenie, to liczba przeczytanych romansów. Dwa lata temu stosunek powieści kryminalnych i romansów wynosił 25 do 4, w ubiegłym – 30 do 22 nadal na korzyść kryminałów, a w tym roku proporcje całkowicie się odwróciły! Nie sądziłam, że kiedykolwiek to powiem, ale czytanie romansów sprawia mi obecnie chyba większą przyjemność niż czytanie thrillerów, choć do niedawna ten gatunek uważałam za swój ulubiony. Skąd ta zmiana? Myślę, że powody są dwa: pesymistyczna wizja świata, w którym obecnie zmuszeni jesteśmy funkcjonować, więc bardziej niż kiedykolwiek szukam odskoczni i książek, które są lekkie i poprawiają humor, a także fakt, że odkryłam kilka nowych autorek (np. Vi Keeland, Penelope Ward i K. Bromberg), których książki mnie wciągnęły, a nawet wkręciłam się w nieznane mi wcześniej serie jak np. Game On od Kristen Callihan.

Gdy patrzę na listę przeczytanych książek, to jedno nie ulega wątpliwości – w tym roku miałam szczęście do dobrych lektur i choć żadna nie rzuciła mnie na kolana ani nie sprawiła, że po jej skończeniu musiałam zbierać szczękę z podłogi, ale też nie mogę powiedzieć, by któraś wyjątkowo mocno mnie rozczarowała. Nawet te, które uznałam za najgorsze w tym roku, okazały się solidnymi średniakami, bo wystawiłam im ocenę 6/10. W zasadzie może tylko zawiodłam się nieco na nowych książkach Kathryn Croft (Nie ten mąż) oraz B.A. Paris (Terapeutka), ale w ciągu ostatnich kilku lat nauczyłam się już, że w stosunku do tej drugiej moje oczekiwania nie powinny być zbyt wysokie. Szczerze mówiąc, coraz trudniej mi wierzyć, że Paris wróci kiedyś do formy, którą prezentowała w Za zamkniętymi drzwiami i Na skraju załamania...

Z obu gatunków, po które sięgałam w 2021 roku postanowiłam wybrać po 3 moim zdaniem najlepsze i 3 najgorsze tytuły. Na początek „top 3” w kategorii thriller/kryminał. Najlepsze wrażenie zrobiły na mnie powieści: Piękne ciało Christi Daugherty, Zapłacisz mi za to Teresy Driscoll oraz Jeden krok przed śmiercią Mary Burton. Każda z tych historii okazała się prawdziwą thrillerową ucztą! W szczególności podobała mi się książka Daugherty, będąca drugim tomem przygód nieustraszonej, ambitnej i szalenie dociekliwej dziennikarki śledczej Harper McClain, którą szczerze uwielbiam. Ale wartych uwagi thrillerów było więcej! Tuż za podium wyróżniłabym jeszcze dwie doskonałe powieści detektywistyczne Lisy Gray z cyklu z prywatną detektyw Jessicą Shaw. Ukryte (t.2) i Bez powrotu (t.3) to szalenie wciągające historie. Nie mogę się doczekać kontynuacji tej znakomitej serii!

Najgorsze w tej kategorii okazały się powieści dobrze mi znanych autorów. Wspomniana wcześniej Terapeutka B.A. Paris, Nie pozwól mu odejść Kathryn Croft oraz Asystentka S.K. Tremayne’a niestety nie przypadły mi do gustu. Nie mogę powiedzieć, by te książki były naprawdę złe, ale na tle innych wypadły dość blado albo może to ja miałam wobec nich zbyt wysokie oczekiwania. W przypadku Paris wiem, że stać tę autorkę na więcej, forma Croft przypomina sinusoidę – świetne dreszczowce przeplatają się z historiami, które nudzą i rozczarowują, a do twórczości Tremayne’a robiłam dwa podejścia i oba nie były zbyt udane.

Jeśli chodzi o najlepsze romanse, to przyznaję się bez bicia – trudno było mi wybrać w tej kategorii tylko trzy tytuły. Jednak po długim wewnętrznymi monologu w pierwszej trójce postanowiłam umieścić: Dwa tygodnie i jedną noc Whitney G., Ściemę K. Bromberg oraz Nie powinniśmy Vi Keeland. One zrobiły na mnie największe wrażenie, podczas ich lektury bawiłam się najlepiej, choć na podium bardzo chciałabym umieścić także Wyzwanie od Elle Kennedy, Zgryźliwe wiadomości od Vi Keeland i Penelope Ward oraz dwie genialne historie autorstwa Katarzyny Bester, czyli Świąteczne nieporozumienie i Romans pod choinkę. Gdybym stworzyła oddzielną kategorię obejmującą książki świąteczne, to te historie z pewnością zajęłyby dwa czołowe miejsca 🙂

Wśród trzech powieści obyczajowych, które najbardziej mnie rozczarowały, znalazły się: Słodki oszust Laurelin Paige, Słodko-gorzka Elli Fields oraz Klub książki Lyssy Kay Adams. W żadną z tych historii od samego początku nie potrafiłam się wczuć. Nie zdołałam polubić bohaterów, nie dostrzegałam między nimi chemii. Cały czas coś mi nie pasowało. Myślę, że po inne książki Paige i Fields raczej już nie sięgnę, ale drugą szansę dałam serii Bromance i bardzo dobrze, bo Pod przykrywką, drugi tom tego cyklu, okazało się o genialną opowieścią!

Niestety kilku książek, które zaczęłam, nie udało mi się skończyć, ponieważ nie byłam w stanie przez nie przebrnąć. Wiele osób się nimi zachwycało, ale ja jakoś nie potrafiłam się w nie wkręcić. Nie mówię, że je raz na zawsze skreślam, ale nie zainteresowały mnie na tyle, bym chciała je skończyć. Kto wie, może uda mi się je doczytać w 2022? Tytuły, które na pewnym etapie lektury ostatecznie porzuciłam to: Mrok Emmy Haughton, Co się skrywa między nami? Johna Marsa, Schronisko Sama Lloyda oraz Boginie Alexa Michaelidesa.

Mam nadzieję, że rok 2022 przyniesie nam wszystkim więcej powodów do uśmiechu, więcej spokoju, optymizmu oraz zdecydowanie mniej zmartwień. I, co najważniejsze, oby przyniósł mnóstwo wspaniałych książek, które na długo zapiszą się w naszej pamięci. Wszystkiego dobrego!

Dodaj komentarz