„Kłamstwa, wszędzie kłamstwa”, Adele Parks [recenzja]

Autorka: Adele Parks

Tytuł: Kłamstwa, wszędzie kłamstwa

Tytuł oryginalny: Lies, Lies, Lies

Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece

Tłumaczenie: Urszula Gardner

Liczba stron: 488


Thriller małżeński, pełen kłamstw i tajemnic, to obok powieści skupiających się na działaniach seryjnych morderców mój ulubiony typ thrillera. Dlatego właśnie tak bardzo kusiła mnie powieść Adele Parks, która pod koniec stycznia miała swoją premierę. Kłamstwa, wszędzie kłamstwa to książka, którą otrzymałam do recenzji od księgarni internetowej TaniaKsiazka.pl, za co serdecznie dziękuję. O swoich wrażeniach opowiem Wam już za chwilę, najpierw powiem dwa słowa o fabule.

Małżeństwo Daisy i Simona jest idealne, prawda? Szczególnie teraz, gdy po wielu latach starania się o dziecko w ich życiu pojawiła się Millie. Radosna sześciolatka jest perfekcyjnym dopełnieniem ich niewielkiej rodziny.

Co z tego, że na tej doskonałej fasadzie pojawiają się małe rysy… Simon może i za dużo pije, ale ma przecież tyle na głowie. Daisy i tak jest do tego przyzwyczajona, więc nic wielkiego się nie dzieje. Poza tym kilka kłamstw wszystko naprostuje, prawda?

Aż do tej jednej nocy, kiedy wszystko wymyka się spod kontroli. Jednego przyjęcia, które kończy się dla nich za szybko. Jednej kłótni, przez którą nic już nie będzie takie samo. Nagle ich mała, trzyosobowa rodzina się rozpada. Ale czy mogło być inaczej? Przecież niektórych kłamstw nie da się wiecznie ukrywać.

Kłamstwa, wszędzie kłamstwa to typowy thriller psychologiczny, który skupia się na emocjach bohaterów. Nie doświadczycie tu rozlewu krwi i serii morderstw, choć bez wątpienia jesteśmy świadkami dramatycznych wydarzeń. Ale nie jest ich wiele, przez co powieść Adele Parks jako całość wydała mi się zwyczajnie nudna. Jej lektura dłużyła mi się w nieskończoność, a nagromadzenie kilkustronicowych monologów i opisów sprawiało, że z trudnością i rosnącą irytacją pokonywałam kolejne strony. 

Nie ukrywam, że bardzo lubię książki z pogranicza thrillera małżeńskiego i dramatu rodzinnego. Często po takie historie sięgam i rzadko jestem nimi rozczarowana. Jeśli jednak miałabym się jednoznacznie opowiedzieć, czy powieść Adele Parks mi się podobała, czy – wręcz przeciwnie – nie przypadła mi do gustu, to zdecydowanie bliżej byłoby mi do stwierdzenia, że czuję się tą lekturą mocno zawiedziona. 

Ewidentnie brakowało tu tempa i czegoś „wow”. Powieść Parks liczy blisko 500 stron, ale bez straty dla fabuły spokojnie można by z niej wyrzucić co najmniej 150. Wiele stron to nikomu niepotrzebne opisy, które nie wnoszą za wiele do opowiadanej historii. Sprawiają natomiast, że lektura spowalnia i się dłuży. Tę monotonię przerywają co jakiś czas krótkie dialogi, ale jest ich tak mało, że nie są w stanie zdynamizować akcji. Tak naprawdę wielokrotnie aż mnie korciło, aby zacząć wertować kolejne strony, by dotrzeć do upragnionej ostatniej kropki, poznać zakończenie losów Daisy, Simona i Millie Barnesów i zapomnieć o tej historii. Sytuacji nie poprawiali też w moim odczuciu irytujący bohaterowie.

Kłamstwa, wszędzie kłamstwa to wnikliwy portret rozpadu pewnego na pozór idealnego małżeństwa. Po wysypie pozytywnych recenzji osób, których opinie cenię, ostrzyłam sobie apetyt na świetną lekturę, a tymczasem potwornie się wynudziłam. Najbardziej ciekawiło mnie, jakie wydarzenie stanowi centrum fabuły – chciałam poznać przyczynę rozpadu rodziny Barnesów. Tego dowiadujemy się jakoś w okolicach 165. strony. Po tym momencie kulminacyjnym długo nie dzieje się nic, by pod koniec powieści coś jeszcze się wydarzyło. Miłośnicy mocno psychologicznych thrillerów, których oś fabularną stanowią przemyślenia i stany emocjonalne bohaterów, mogą być tą lekturą usatysfakcjonowani, ja niestety się zawiodłam. 

Moja ocena: 6/10

Sprawdźcie pełną ofertę bestsellerów w księgarni TaniaKsiazka.pl, której dziękuję za możliwość przeczytania książki Kłamstwa, wszędzie kłamstwa.

Jedna myśl w temacie “„Kłamstwa, wszędzie kłamstwa”, Adele Parks [recenzja]

Dodaj komentarz