„Łańcuch”, Adrian McKinty [recenzja]

lancuch-b-iext54819564

Autor: Adrian McKinty

Tytuł: Łańcuch

Tytuł oryginalny: The Chain

Wydawnictwo: Agora

Tłumaczenie: Dariusz Żukowski

Liczba stron: 400


Łańcuch jest tak mocny, jak jego najsłabsze ogniwo

Łańcuch to pierwsza powieść Adriana McKinty’ego, która została przetłumaczona na język polski. Jej wydanie kosztowało Agorę mnóstwo pieniędzy. Intrygująca fabuła, intensywna i pomysłowa akcja marketingowa, prestiżowe patronaty, okładkowy blurb Remigiusza Mroza oraz trailer z udziałem Magdaleny Popławskiej. Wszystkie te elementy miały zapewnić Łańcuchowi spektakularny sukces. I rzeczywiście o powieści McKinty’ego było dosyć głośno, choć mam wrażenie, że oczekiwania wydawcy i miłośników thrillerów względem tego tytułu były znacznie większe.

Zwyczajny dzień. Rachel podrzuca córkę na przystanek i pędzi do swoich spraw. Chwilę później ktoś dzwoni z zastrzeżonego numeru. Trzynastoletnia Kylie została uprowadzona. „Jeśli chcesz odzyskać córkę, musisz zapłacić okup… oraz porwać kolejne dziecko” – informuje zniekształcony kobiecy głos.

Porywaczka okazuje się matką, której syna uprowadzono wcześniej. Jeśli Rachel nie spełni żądań porwane dzieci zginą. Oboje. Tak działa Łańcuch, przerażające organizacja, która ofiary zmienia w przestępców, a nieznanych sprawców wzbogaca o miliony. Gdy stajesz się ogniwem Łańcucha, nigdy już się od niego nie uwolnisz.

Rachel jest zwykłą kobietą, będzie jednak musiała przeobrazić się w kryminalistkę, dokonywać dramatycznych wyborów moralnych i zrobić straszne rzeczy. Łańcuch jest bezlitosny i nieuchwytny. Jego twórcy skonstruowali go tak, by kolejne wciągane w niego osoby chroniły jego anonimową strukturę. Zasady są proste: załatw pieniądze, wybierz ofiarę, a potem dokonaj okrutnego czynu, który jeszcze wczoraj wydawałby ci się zupełnie niedopuszczalny. Czy Rachel uda się uratować córkę?

Łańcuch to książka z gatunku tych, obok których nie przechodzi się obojętnie. Zwłaszcza gdy jest się zagorzałym miłośnikiem literatury z dreszczykiem. Jeszcze bodaj przed wrześniową premierą na instagramowym profilu Publio.pl można było przeczytać początkowy fragment powieści i – uwierzcie mi – to było naprawdę coś! Dynamiczna narracja, wartka akcja i elektryzująca fabuła. Motyw uprowadzonego dziecka w thrillerach nie jest oczywiście niczym nowym, powiedziałabym wręcz, że to jeden z popularniejszych obecnie motywów, ale Adrian McKinty miał na jego wykorzystanie bardzo oryginalny pomysł. Świeży, nowatorski i szalenie intrygujący.

łańcuch(1)

Powieść podzielona jest na dwie części – pierwsza skupia się na próbach uratowania przez Rachel porwanej córki, podczas gdy druga przybliża okoliczności powstania Łańcucha. Gdybym Łańcuch miała oceniać wyłącznie na podstawie części pierwszej, to bez wahania powiedziałabym, że ta powieść to thriller psychologiczny najwyższej próby, prawdopodobnie jeden z najlepszych, jakie kiedykolwiek czytałam. Ale Łańcuch części ma dwie. W drugiej nadal jest intrygująco i dynamicznie, wciąż sporo się dzieje, ale historia już tak bardzo nie elektryzuje, strach nie chwyta za gardło, a napięcie nie sięga zenitu. Finał, nieco przekombinowany i naszpikowany efektami zaczerpniętymi rodem z kina akcji, moim zdaniem niestety rozczarowuje, choć na pewno jest gwarantem gwałtownych skoków ciśnienia i wzrostu adrenaliny.

Prócz oryginalnej fabuły, która w dzisiejszych czasach wydaje się wręcz niemożliwa do osiągnięcia w ramach gatunku, w którym wymyślono już chyba wszystko, na uznanie zasługuje również umiejętność McKinty’ego do budowania napięcia. W szczególności widzimy to na początku powieści, gdy Łańcuch wciąga nas w swoje szpony. Poza tym jestem pod wrażeniem tego, jak niezwykle skutecznie autor Łańcucha potrafi grać na emocjach odbiorcy. Nigdy bym nie przypuszczała, że temat zasadniczo mi obcy, bo przecież nie posiadam dzieci, tak bardzo mnie poruszy. Ale McKinty’emu się to udało. Stworzył powieść, którą chłonęłam z wypiekami na twarzy i przyspieszonym biciem serca. Szkoda tylko, że zaledwie przez nieco ponad 230 stron. Godna uwagi jest również przemiana bohaterki – Rachel z wątłej kobiety, który boryka się z nowotworem, przeobraża się w zdeterminowaną, nieustraszoną matkę, która zrobi wszystko, by odzyskać ukochane dziecko.

Łańcuch to bardzo nierówny thriller. Z jednej strony trzeba pochwalić jego oryginalną, niesztampową fabułę, z drugiej – nie sposób nie skrytykować przepychu i tendencji autora do przesady. McKinty przekombinował, powiedzmy to sobie otwarcie, ale na pewno potrafi pisać trzymające w napięciu thrillery. Czekam na więcej!

Moja ocena: 7/10

Dodaj komentarz