„Ktoś, kogo znamy”, Shari Lapena [recenzja]

74906689_2559293797518681_7371924700563243008_n

Autorka: Shari Lapena

Tytuł: Ktoś, kogo znamy

Tytuł oryginalny: Someone We Know

Wydawnictwo: Zysk i S-ka

Tłumaczenie: Piotr Kuś

Liczba stron: 336

Data premiery: 28.01.2020


Shari Lapena to moim zdaniem jedno z najgorętszych nazwisk w gatunku thrillera psychologicznego. Odkryłam tę autorkę w 2018 roku, kiedy przeglądając zagraniczne zestawienia najlepszych thrillerów domestic noir, kilkakrotnie trafiłam na Parę zza ściany. Zachęcona dobrymi opiniami wkrótce sięgnęłam po powieść kanadyjskiej autorki, a po jej skończeniu od razu siadłam do lektury książki Nieznajoma w domu. Oba tamte thrillery można określić mianem małżeńskich, ponieważ ich fabuła koncentruje się wokół losów dwojga głównych bohaterów – na pozór idealnego małżeństwa, które jednak skrywa przed sobą mroczne tajemnice. Oba te tytuły to solidne średniaki, które z czystym sumieniem można polecić komuś, kto lubi podobne historie. Shari Lapena nie ma może talentu na miarę Kathryn Croft, Louise Jensen czy B.A. Paris, ale w swoich powieściach trzyma dość wysoki poziom, a wymyślona przez nią fabuła skutecznie rozbudza ciekawość czytelnika.

Gdy wydawnictwo Zysk i S-ka zapowiedziało premierę nowej książki Lapeny, byłam w siódmym niebie, zwłaszcza że bodaj ze dwa dni wcześniej przeglądając Goodreadsa i Amazona, zastanawiałam się, kiedy ukaże się tłumaczenie powieści Someone We Know. Jeszcze szczęśliwsza poczułam się wtedy, gdy Zysk przesłał mi PDF-a z tekstem książki. Błyskawicznie skończyłam aktualnie rozpoczętą lekturę i czym prędzej siadłam do Kogoś, kogo znamy, by sprawdzić, co tym razem przygotowała dla nas autorka.

Na cichym przedmieściu pewnego miasteczka, położonego w odległości dwóch godzin jazdy od Nowego Jorku, ktoś włamuje się do domów – i przede wszystkim do komputerów ich właścicieli. Poznaje ich głęboko skrywane sekrety i prawdopodobnie część z nich wkrótce ujawni. Mieszkańcy zaczynają się bać…

Kim jest włamywacz i czego mógł się do tej pory dowiedzieć? Po dwóch anonimowych listach z przeprosinami, które otrzymały ofiary włamań, w okolicy zaczynają krążyć plotki na temat sprawcy, piętrzą się podejrzenia. A po zamordowaniu kobiety, do której wcześniej także się włamano, napięcie sięga zenitu. Kto i dlaczego ją zabił? Kto wie o sąsiadach znacznie więcej, niż chce ujawnić? I jak daleko się posuną ci wszyscy z pozoru przemili sąsiedzi z przedmieścia, aby ochronić swoje tajemnice…

82524803_594136758042840_4549907449359892480_n

Ktoś, kogo znamy rozpoczyna się bardzo ciekawie, bo już w pierwszej scenie mamy do czynienia z morderstwem. Taki początek musi zwiastować coś dobrego, choć znając twórczość autorki musimy pamiętać, że raczej obejdzie się bez rozlewu krwi i bryzgających wnętrzności. Lapena w swoich powieściach skupia się raczej na budowaniu klaustrofobicznej, dusznej atmosfery, w której aż roi się od kłamstw, niedomówień i wzajemnych oskarżeń. Tu akcja rozwija się powoli, ale co i raz autorka serwuje nam jakieś zaskoczenie w postaci ujawnianych przez śledztwo i okolicznych mieszkańców rewelacji. Podoba mi się, że Shari Lapena niezwykle umiejętnie potrafi wodzić czytelnika za nos. W pewnym momencie mamy bodaj czterech podejrzanych i w zasadzie każdy z nich naprawdę miał motyw, by dopuścić się tej brutalnej zbrodni. Tym razem jednak nie pozwoliłam się zwieść, bo dość szybko domyśliłam się tożsamości mordercy mieszkanki osiedla.

Najnowszy thriller Lapeny udowadnia, że zazwyczaj nie znamy naszych bliskich – sąsiadów, znajomych, członków rodziny na tyle, by móc im w stu procentach ufać. Każdy w mniejszym lub większym stopniu ma coś do ukrycia i wiele z tych sekretów to wcale nie są błahostki. Okazuje się, że mordercą może być właściwie każdy, a ludzie popełniają zbrodnie z najróżniejszych powodów. Ktoś, kogo znamy to wciągający thriller z akcją osadzoną na przedmieściach małego miasteczka, którego lektura dała mi wiele przyjemności, mimo że rozwiązanie było dość łatwe do przewidzenia. Myśląc stereotypowo, w przypadku zabójstwa zamężnej kobiety z góry zakładamy, że winny jest zawsze mąż, ale czy na pewno? Jeśli lubicie thrillery Shari Lapeny, koniecznie musicie to sprawdzić. Tylko pamiętajcie, by nie przesadzać z oczekiwaniami 😉

Moja ocena: 7/10